Skąd w Tobie taka pasja do pomocy zwierzętom?
Z domu. Moi rodzice regularnie przygarniają jakieś „bidy”. Dosyć wcześnie nauczyłam się podstawowej opieki weterynaryjnej pod fachowym okiem lekarza, który często ratował w ostatniej chwili to, co trafiło do naszego domu rodzinnego. Była kotka z odciętą przez sidła łapą, pies ze złamaną miednicą i uszkodzonym kręgosłupem, czy kotka z przetrąconym grzbietem. Gdy miałam kilka lat w domu nazywano mnie kocią mamą. Od tego czasu w kontaktach ze zwierzętami najlepiej wychodzi mi opieka nad tymi, które fizycznie i psychicznie cierpią. W duecie z Darkiem, który jest absolutnym magikiem i jak nikt potrafi porozumieć się z psami, świetnie się uzupełniamy. Ja mam swoje maleńkie pole do działania (smaruję, zakrapiam, bandażuję, obklejam plastrami, przemywam, wycieram nosy i tyłki a przy tym przytulam i wymyślam głupkowate zabawy ;) ) a on de facto odwala najtrudniejszą, najbardziej pracochłonną i wymagającą część pracy – uczy psy normalności.
Prawdy i mity o prowadzeniu domu tymczasowego?
Zacznę od mitów – najczęściej pojawiającym się mitem jest stwierdzenie, że dom tymczasowy to taka „przechowalnia” lub „hotel” dla zwierząt. Być może wzięło się to stąd, że niektóre hotele dla psów prowadzą działalność DT. Typowy dom tymczasowy to miejsce, gdzie przygotowuje się bezdomne psy i koty do adopcji tzn. uczy poprawnych, często podstawowych zachowań i eliminuje złe nawyki. Niekiedy też do DT trafiają zwierzęta, w sprawie, których toczy się postępowanie sądowe, co uniemożliwia ich adopcję a zwrot do właściciela zagrażałby życiu lub zdrowiu zwierzęcia.
Kolejny mit - Dom tymczasowy to dobry interes. Z zasady tego typu inicjatywy opierają się na wolontariacie. Prawny opiekun psa, czyli np. fundacja, stowarzyszenie czy inna organizacja pokrywa koszty utrzymania psa tj. zapewnia karmę i opiekę weterynaryjną, w niektórych przypadkach pomaga też w transporcie do lecznicy. Sam opiekun tymczasowy nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia (nie ma nawet fizycznego kontaktu z pieniędzmi, ponieważ karma miski itd. Są dostarczane wraz z psem i na bieżąco uzupełniane). Niektóre DT, tak jak nasz same starają się zapewnić swoim podopiecznym odpowiednie wyżywienie. Otrzymywana z TOZ karma pochodzi z darów i zbiórek, nie zawsze jest to taki rodzaj karmy jaki dla naszych podopiecznych jest konieczny dlatego bardzo mocno staramy się pozyskać karmę dobrej jakości, która jest nieoceniona w przypadku psów zagłodzonych, chorych i ze specjalnymi wymaganiami. Dzięki takiej karmie mamy szansę pomóc szybciej i bardziej kompleksowo, często oszczędzając psu wizyt w lecznicy, lepsza karma = szybszy powrót do zdrowia.
A prawda jest tak, że na co dzień to często walka z mrokami przeszłości naszych podopiecznych, niestety czasem i towarzyszenie im w przejściu za tęczowy most do samego końca. Opatrywanie ran nie tylko tych duchowych ale i tych ropiejących na ciele. Walka o zaufanie podopiecznego. Często smród i brud kiedy skrajnie zaniedbane zwierzę przyjeżdża z interwencji.
Jak godzisz pracę zawodową z opieką nad podopiecznymi?
Mamy swoje dwa psy i czwórkę kotów. Musimy chodzić na spacery, karmić, szkolić, bawić się, czyścić kuwety, pamiętać o szczepieniach itd. Dla nas nie ma większego znaczenia czy idziemy gdzieś z dwoma czy z czterema psami, dlatego nie ma szczególnie dużego konfliktu z normalną pracą. Oczywiście tymczasom trzeba poświęcać więcej czasu, dlatego najlepiej jest, gdy poza Akim i Shirem mamy max 2 psy. Niestety zbyt mała ilość DT sprawia, że bywało i 6 tymczasów na raz. Taka sytuacja jest trudna nie tylko dla nas, ale i dla naszych psów. W przypadku kotów jest nieco trudniej, bo przy tak licznej gromadzie na stałe nie możemy sobie pozwolić na emocjonalne dokładanie kolejnych potrzebujących. Mamy w tej chwili 2 kociaki tymczasowo i szczerze przyznam, że jest to za dużo jak na nasze warunki i możliwości. Czasem bywa trudno, ale jeśli się chce to można wszystko poukładać.
Co jest Waszym celem?
Chcemy jak najlepiej poznać naszych podopiecznych, żeby dobrze dobrać dla nich nową rodzinę. Jednak nie czarujemy, że będą to psy łatwe. Pracę nad nimi po adopcji muszą przejąć na siebie nowi właściciele.Podczas pobytu psa u nas pracuje się nie tylko nad posłuszeństwem, ale przede wszystkim nad odzyskaniem zaufania do ludzi. Tak aby po adopcji mógł normalnie funkcjonować w nowym otoczeniu.
Jak można wam pomóc?
Dla naszego DT największą pomocą jest dobra jakościowo karma i wytrzymałe psie akcesoria takie jak metalowe miski, parciane obroże ze zwykłą metalową klamrą, smycze z niezniszczalnymi zapięciami, plecione linki treningowe. Przydają się też koce i ręczniki, akcesoria do pielęgnacji sierści. Z rzeczy naprawdę potrzebnych są też środki na kleszcze i pchły oraz inne pasożyty. Można też wpłacać datki na konto TOZ Wrocław – my sami nie prowadzimy zbiórek pieniężnych. Wyjątkiem był cudowny gest naszych znajomych, sąsiadów i właścicieli psów w naszej dzielnicy, którzy pokryli koszty operacji usunięcia listwy mlecznej zajętej przez nowotwór. Dzięki ich pomocy nasz podopieczna Muszka jest zdrowa i ma cudowny kochający dom. Staramy się by wszystkie nasze działania były klarowne i jasne, dlatego też zaufała nam marka Delcon oferując możliwość wspólnych działań.
Dlatego zrodził się pomysł na wystawę?
Jakiś czas temu mieliśmy spory kłopot ze zdobyciem karmy – nawet w TOZowych zapasach nie było nic, co moglibyśmy dać szczeniakom. Pomyślałam więc, że warto po raz kolejny pokazać wszystkim chętnym do pomocy jak mogą to zrobić. Wcześniej pomysł z wystawą się sprawdził, a że otrzymałam od fantastycznych ludzi pomoc w formie ich prac z przeznaczeniem na aukcję lub bazarek to kolejna edycja była już w zasadzie gotowa. Swoje cegiełki dokładają następni. W ten sposób z ekipą Delcon, restauracją San Lorenzo i firmą Vertis.pl z nieocenionym Marcinem „KuRą” Korczakiem NIE Sztuką Jest Pomagać mogło zaistnieć.
Zapraszamy na Nie Sztuką jest Pomagać https://bit.ly/2qwwLsf